Jedną z naszych ulubionych form aktywnego spędzania czasu jest kolarstwo i, co nas niezwykle cieszy, z obserwacji własnych wynika, że z roku na rok coraz więcej kolarzy mijamy na polskich drogach. Największą zaletą roweru jest możliwość połączenia sportu i wysiłku z turystyką. Rower pozwala bowiem na w miarę sprawne (w porównaniu chociażby do pieszych wędrówek) zwiedzanie okolicy i odkrywanie wielu ciekawych miejsc niedostępnych np. dla samochodów.
Do tej pory uprawialiśmy głównie kolarstwo szosowe, jednak wielokrotnie przechadzając się pieszym szlakiem turystycznym pojawiała się w głowie myśl „kurczę, ale fajnie byłoby się tędy przejechać rowerem”, dlatego już od dawna nosiliśmy się z zamiarem zakupu rowerów górskich i odkrycia tym samym nowych możliwości eksploracji okolicy. W tym roku udało się odłożyć trochę gotówki i nabyliśmy w końcu nasze jednoślady. Po wakacjach spędzonych z nowymi rowerami w Beskidach i kilkunastu lokalnych wyprawach spontanicznie zdecydowaliśmy się wziąć udział w pierwszym w naszym życiu maratonie MTB i to od razu z grubej rury bo na trasie MEGA (do wyboru była jeszcze krótsza trasa MINI). Warto pamiętać, że średnia prędkość na rowerze górskim jest sporo niższa niż na szosowym i, co się rozumie samo przez się, w porównywalnym czasie przejeżdżamy dużo mniej kilometrów przy podobnym lub nawet większym zmęczeniu. W lesie napotykamy dużo przeszkód, konary, głazy które trzeba omijać, wymagają ciągłego skupienia na drodze, nie mówiąc już o fragmentach gdzie jechać się nie da i rower prowadzimy. Wszystko to jednak składa się na super przygodę, którą można na góralu przeżyć. Na niedzielnym maratonie mimo bardzo ciężkich warunków spowodowanych niesamowitym błotem po kilkudniowych opadach, przejechaliśmy w sumie ok. 37 km z łącznym przewyższeniem 1500 m (trasa do przejrzenia na Endomondo po zalogowaniu się). Z końcowego rezultatu byliśmy bardzo zadowoleni i mamy ochotę na więcej. Wpisowe za zawody wyniosło 30 zł, co obejmowało całą opiekę, pomiar czasu, możliwość umycia roweru po wyścigu (bardzo ważne!) i co chyba najprzyjemniejsze – jedzenie – czyli bufet w połowie trasy, możliwość napełnienia bidonu, posilenie się owocami i ciastkami oraz posiłek po wyścigu wraz z bufetem. Generalnie, jak za taką organizację cena była bardzo przystępna. Wszystkich poszukujących nowych wyzwań odsyłamy do strony internetowej Strefa MTB Sudety i do Fanpejdża na Facebook’u pod tą samą nazwą. Warto śledzić aktualne wydarzenia i korzystać z tras MTB, które Strefa dla nas przygotowała. Do zobaczenia na szlaku zatem!